czwartek

Śnieżyca

Wracałam do domu póżnym wieczorem. Coś mnie podkusiło, żeby iść inną drogą, niż zwykle. A była okropna śnieżyca. Taka, że na kilkanaście metrów nic nie było widać. Nie widziałam jeszcze takiej pogody, więc idę sobie zadowolona, że taka atrakcja mnie spotkała. 
Wtem patrzę, a na przeciwko mnie idzie starsza kobieta w chustce na głowie.  Dodam, że mieszkam w mieście, więc sam widok kobiety w chustce był niecodzienny. 
Ale to jeszcze nic. Nie widziałam twarzy, tylko zarys postaci, ale ona wyglądała i poruszała się tak jak moja ciotka, która zmarła kilka miesięcy wcześniej! W dodatku moja ciotka wiązała chustkę inaczej niż wszystkie staruszki - tak, że połowę głowy miała odkrytą. No i ta pani wyglądała tak samo, mimo pogody, która skłaniała raczej do okrycia głowy, jak było czym. Miałam ochotę podejść do niej i coś powiedzieć, żeby sprawdzić, kto to jest. Ale nie było czasu do namysłu. Po kilku sekundach już mnie minęła.
Jak tylko mnie minęła, obejrzałam się, czy nie znikła i czy są ślady na śniegu. Nie znikła i były ślady. 
Po kilku sekundach odwróciłam się jeszcze raz. Nie było już kobiety ani śladów na śniegu.


Może dziwicie się, po co to piszę, skoro nie widziałam ducha.
Otóż opowiedziałam to kilku znajomym i wszyscy stwierdzili, że oni na moim miejscu pomyśleliby, że to jednak był duch mojej ciotki. 
Być może i Wy tak pomyślicie  :)
Ale to już Wasza decyzja.





1 komentarz:

  1. Nigdy nic nie wiadomo.Świat jest dziwny. Podpisano: S

    OdpowiedzUsuń