czwartek

Tajemnicza przepaść

Otóż  w rodzinnych stronach mojej koleżanki jest miejsce, gdzie znajduje się przepaść. Było tam wiele wypadków śmiertelnych. Ludzie spadali w przepaść, mimo że była ona widoczna. Miejsce to uważane było za przeklęte i ludzie bali się tam chodzić. Pewnego razu szła tamtędy mama koleżanki. 
Było to około południa. Idzie i nagle widzi na drzewie jakieś dziecko.
Idzie i patrzy, bo to był bardzo dziwny widok - dziecko wysoko na drzewie na takim odludziu. W ostatniej chwili spojrzała przed siebie. Dotarła do przepaści i o mało nie spadła! 
Gdy znów spojrzała w kierunku drzewa, dziecka już nie było.
To wyjaśniałoby te wypadki. 


(Można się zastanawiać, dlaczego się nie zatrzymała, tylko szła dalej, mimo że widziała coś dziwnego. To nie jest takie proste.
Miałam kiedyś podobny przypadek. 
Szłam koło szpitala na skróty, a u nas teren jest nierówny. W pewnym momencie miałam jakieś przeczucie, że muszę się odwrócić, bo ktoś jest za mną. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Gdy spojrzałam znów przed siebie, okazało się, że o mało nie potknęłam się o wystający korzeń i nie poleciałam w dół na kamienie. W ostatniej chwili tego uniknęłam. Też nie wiem, dlaczego się nie zatrzymałam, zanim się odwróciłam.)


Wracając do tajemniczej przepaści, nie muszę chyba pisać, że wszyscy troje bez namysłu postanowiliśmy tam jechać. 


Znów zaopatrzyliśmy się w zapasy na cały dzień i rano wyruszyliśmy w drogę. Nie było czym dojechać, więc pojechaliśmy do sąsiedniej miejscowości a dalej mieliśmy iść pieszo. 
Upał był i ścieżki zarośnięte, ale pragnienie ujrzenia ducha dzielnie nosiło nas po pagórkach i dolinkach.
Po drodze był cmentarz. Koleżanka chciała znależć na nim grób jakiejś legendarnej morderczyni, o której kiedyś słyszała.  Przeszukaliśmy cmentarz, ale nie znależliśmy. Uznaliśmy więc, że pora odpocząć. Rozsiedliśmy się  na grobowcu i wyjęliśmy, co mieliśmy do jedzenia i picia. 
Patrzymy, a tu idzie jakaś kobieta. Nie spodziewałam się tego, ale kolega podszedł do niej i zapytał o ten grób. 
Powiedziała, że nie wie i szybko się oddaliła. Pewnie już nigdy nie pójdzie sama na cmentarz.  :D
Wyruszyliśmy w dalszą drogę, zwiedzając różne ciekawe miejsca i pytając każdą napotkaną osobę, gdzie jest ta przepaść. Nikt jednak nie udzielił nam odpowiedzi.
No i nie trafiliśmy tam.
W dodatku uciekł nam ostatni autobus (przyjechał 20 min. przed czasem) i musieliśmy iść kilkanaście kilometrów do trasy, gdzie złapaliśmy jakiś pojazd do naszego miasta.


Wiem, wiem, jesteście rozczarowani.
Ale pomyślcie tylko, co ja mam powiedzieć?
Problem w tym, że historie są w 100% prawdziwe, a rzeczywistość często odbiega od naszych oczekiwań.


Nie poddaliśmy się jednak, o nie.
Postanowiliśmy podejść do zagadnienia od innej strony.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz