czwartek

 Moja koleżanka od lat interesuje się spirytyzmem i ma mnóstwo książek na ten temat. Zaproponowała, że wobec dotychczasowych niepowodzeń, można spróbować wywołać ducha. 
Właściwie od dawna o tym myślała, ale potrzebowała co najmniej trzech osób. Teraz trafiła się "niepowtarzalna" okazja - było nas troje.
Oczywiście, nikomu nie trzeba było tego 2 razy proponować.


Koleżanka przygotowała wszystko, co potrzeba - stolik, świeczki, kartki i długopis, spodek ze strzałką i tabliczkę. (Miałam napisać, jak ta tabliczka się nazywa, ale właśnie wygooglowałam, że jej nazwa jest zastrzeżona, a to, co zrobiła koleżanka, to była podróbka)
Ale do rzeczy.
Na tabliczce był cały alfabet i wszystkie cyfry aby duch mógł się swobodnie wypowiadać. Dla uproszczenia były też słowa "tak" i "nie". Kolega przygotował jakiś znak ochronny, ale nie wiem, jak to miało działać, skoro leżało gdzieś z boku.
Ponieważ nikt z nas nie miał wolnej chaty, zabraliśmy cały sprzęt do lasu. 
Wyglądało to tak:
Jedna osoba siedziała z boku, nie dotykała spodka i zadawała duchowi pytania w myślach. Dwie osoby trzymały ręce na spodku i nie wiedziały, o co ta pierwsza osoba pyta. Spodek miał się kręcić, wskazując litery lub cyfry. 
Mieliśmy mnóstwo czasu, więc postanowiliśmy, że każdy wywoła sobie po duszku.


Koleżanka chciała porozmawiać z jakimś znajomym, który niedawno zmarł. Miała do niego parę pytań, bo uważała, że przed śmiercią chciał z nią porozmawiać, ale nie zdążył.
Usiadła pierwsza z kartką i długopisem, a ja i kolega trzymaliśmy palce na spodku.


To było niesamowite!
Nagle spodek ruszył. Nie dość, że kręcił się, to jeszcze wychodziły prawdziwe słowa z tych liter, które wskazywał. A z tych słów wychodziły logiczne odpowiedzi na pytania!
Trzymałam spodek mocno. Nie było takiej możliwości, żeby kolega nim kręcił, bo byłoby widać, że się szarpiemy. Z resztą spróbujcie sami kręcić spodkiem tak, żeby nie było widać, że nim kręcicie.
Gdy już koleżanka dowiedziała się tego, co chciała, jej miejsce zajął kolega. 
Po krótkiej chwili nagle stwierdził, że już zakończył rozmowę z duchem. 
Przyszła więc kolej na mnie.
Wezwałam ducha, który może podać mi numery w totka. 
Spodek znów zaczął się kręcić, tylko ku zdziwieniu pozostałych osób, pokazywał cyfry. Jak pokazał 5 i 8, dotarło do mnie, że nie wiem, czy chodzi o 5 i 8, czy o 58. Zadawałam więc dodatkowe pytania. Gdy uznałam, że wystarczy, podziękowałam duchowi.
Zebraliśmy nasze rzeczy i wracając dzieliliśmy się informacjami o przebiegu rozmowy z duchami.
Okazało się, że kolega wezwał ducha indiańskiego czarownika, żeby nauczyć się od niego zaklęć. Duch obiecał, że odwiedzi go w nocy i przekaże mu wiedzę o indiańskich czarach. 
Koleżanka dowiedziała się tego, co chciała.
Gdy szliśmy, miałam takie wrażenie, że towarzyszy nam duch 17-letniego chłopaka, który powiesił się w lesie. Odprowadził nas na skraj lasu, ale nie poszedł za nami dalej. 


Po kilku dniach spotkałam się z kolegą. 
Od razu rzuciłam się z pytaniami:
- No i co? No i co? Przyszedł ten Indianin?
- Przyszedł.
- Nauczył cię?
- Tak
- Ale jak go widziałeś?
- Tak samo, jak teraz ciebie.
Indianin kazał mu zachować zaklęcia w tajemnicy, więc nie poznałam żadnego. 


Póżniej rozmawiałam z koleżanką.  
Wtedy spotkała mnie niespodzianka.
Wyglądało na to, że coś za nią przyszło z tego lasu.
W mieszkaniu było słychać różne dziwne dżwięki, ruszały się lekkie przedmioty. Koleżanka nie bała się tego. Ale było jej głupio, bo jej mama denerwowała się tymi zjawiskami. Oczywiście, nie przyznała się do niczego, bo wtedy dopiero zdenerwowałaby mamę.
Zresztą po trzech tygodniach to samo się skończyło.


Być może niektórzy z Was są rozczarowani.
Ale co ja mam powiedzieć?
Nie wygrałam ani złotówki. :D





4 komentarze:

  1. Hm...ciekawy blog...ale ani troche nie wierze w te wasze rozmowy z duchami. Bo po czyms takim gdyby wydarzylo sie to NA PRAWDE to trafilibyscie do psychiatryka moze i do konca zycia. A nie sobie normalnie pogawedziliscie z "duszkami" i luz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dorka!
      Nie bardzo wiem, co wg Ciebie nie wydarzyło się naprawdę.
      Ale z tym psychiatrykiem to przesadziłaś :D

      Usuń
  2. Ja także wywoływałam ducha w ten sposób,udało mi się nawiązać rozmowę z moim nieżyjącym dziadziem.Jednak było to bardzo dawno temu gdy miałam może ok.13 lat i nie byłam świadoma tego co robię.Niestety w moim dumu od tamtej pory dzieją się różne rzeczy,a ja mając 30 lat boję sie w nim przebywać.

    OdpowiedzUsuń